Winobranie – fiesta!

Koniec winobrania! Wczoraj zakończyliśmy tydzień spędzony z „głową w winoroślach”. Po ścięciu ostatniej parceli oddaliśmy sekatory (prawie jakbym rozstawał się ze swoją prawą ręką), a dziewczyny, które po raz pierwszy przyjechały na winobranie, zostały ochrzczone przez wrzucenie do przyczepy pełnej białych winogron

(więcej…)

Wino i miłość

Połączenie to wydaje się oczywiste, ale dla mnie urzeczywistniło się ono dopiero pewnego letniego popołudnia w regionie Beaujolais we Francji. I nie, nie zamierzam teraz opowiedzieć żadnej historii miłosnej. Będzie o winie: niezwykłym, bo Saint Amour, a jakby tego było mało, wytwarzanym przez Domaine des Vignes du Paradis. Zgadza się, we Francji istnieje wino poświęcone miłości. I co więcej, pochodzi ono z raju.

(więcej…)

Via Francigena. 30.08.2017

Słyszałem kiedyś, ze prawdziwe Camino zaczyna się dopiero po zakończeniu wędrówki – wtedy podróż przesiąka do codzienności, konfrontujesz te dwa światy i patrzysz, ile tak naprawdę zmieniło w Tobie pielgrzymowanie. Dwa dni temu wróciliśmy z naszej wyprawy Via Francigena, choć to może złe słowo – raczej pojechaliśmy dalej. Włóczyliśmy się Czytaj dalej…

Przeszłość w butelce wina

„Wino odnosi się do przeszłości, do naszego dzieciństwa. To przeżycie osobiste, subiektywne”, opowiada Beatrice Laurensan, pracująca w Chateau La Gaffeliere. „W dzieciństwie byliśmy bardziej otwarci, jeszcze nieustaleni, chłonęliśmy wszystko jak gąbki, w tym zapachy i smaki. To, co smakowaliśmy wtedy, ujawnia się teraz w winie”.

(więcej…)

Via Francigena. 28.08.2017

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu – to zadziwiające, ile rzeczy doprowadziło mnie aż tutaj. Choćby tegoroczne Camino Portugalskie. Podobnie na samej Via Francigena czasem wiele drobnych zdarzeń prowadziło nas do cudownego spotkania lub nieprawdopodobnego przypadku. Tak jakbyśmy byli prowadzeni po nitce do celu. A teraz dotarliśmy. Dystans 400 km zdaje Czytaj dalej…

Via Francigena. 27.08.2017

Jak spędzamy dni? Chodzimy, rozmawiamy, myślimy, jemy, pijemy, śpimy… słyszałem, jak ktoś na szlaku nazwał to perfekcyjną prostotą. Przechodząc te kilkaset kilometrów, nagle zdajemy sobie sprawę, jak niewiele nam potrzeba. Czasem uderza mnie ogromne uczucie wolności: zostawiłem gdzieś za sobą ta gorączkową potrzebę wypełniania czymś czasu. Myślałem o tym ostatnio: Czytaj dalej…