"Chodźmy dalej"

Czasem rzeczy zrzucają swoje cienie, ścieka z nich cała materia i objawiają się takimi, jakimi są. Poeta jest podobny rzeźbiarzowi, który zamienia bezkształtną bryłę kamienia, odłupując z niej wszystko, co niepotrzebne i zamieniając w piękną postać. Napisałem ten wiersz, kiedy byłem w Londynie: usiadłem na ławce w National Gallery i napisałem parę zdań, zatrzymałem się w Hyde Parku, napisałem parę zdań. Musiałem się zatrzymać, by przez szum codzienności doszedł do mnie głos mnie samego.
(więcej…)

Holenderska żegluga

Mieszkałem 10 km od Hagi, w uroczym domu – pokrytym strzechą, nowoczesnym w środku. Rano, mimo zmęczenia, budziłem się kilka minut przed nastawionym alarmem. Schodziłem na dół, na śniadanie, rodzice mojego hosta już czekali w kuchni. Ona stała przy tosterze, on czytał gazetę z nałożonymi na nos okularami. Witali mnie. Z głośników jak uderzenia dzwonów do moich uszu docierały dźwięki „Requiem” Mozarta. Był piękny, ciepły, słoneczny marcowy poranek, ptaki śpiewały za oknem.

(więcej…)

"Podróż"

Zostali wezwani na miejsce w godzinie, której nikt się nie spodziewał. Spakowali prędko najważniejsze rzeczy do swoich walizek: wspomnienia, nadzieje, korowody wszystkich dni, które za sobą ciągnęli, niczym pociągi towarowe, które z głośnym stukotem kół jadą w mglistą przyszłość. Zapadał wieczór, ciepły i gęsty od kłębiących się ciemności. Latarnie świeciły nienaturalnym blaskiem na rogach ruchliwych ulic, jak gwiazdy niedbałym ruchem ręki strącone na ziemię.

(więcej…)

„C’est une belle historie”cz.20 Lawendowy flakonik

Do perfumerii w Le Castellet wszedłem niepostrzeżenie, przemykając za plecami angielskich turystów, z którymi w żywiołową dyskusję wdała się sprzedawczyni. Oglądałem wysokie psy w garniturach, trzymające zegarki na złotych łańcuszkach i kątem oka obserwowałem, co robią angielscy turyści. Sprzedawczyni chodziła wokół nich tanecznym krokiem, pryskając coraz to innymi zapachami, wyjaśniając ich pochodzenie i zastosowanie.

(więcej…)

„C’est une belle historie”cz.19 Spacer z artystami

Le Castellet to miasteczko artystów. Dowiedziałem się tego podczas jednego ze słonecznych dni kończących lipiec, kiedy to poczułem palącą potrzebę odwiedzenia go po raz drugi. Zostawiliśmy samochód na poboczu Montee du Chateau i wspięliśmy się do miasteczka mniej uczęszczanym, wąskim przejściem z wyszczerbionymi ze starości schodkami- polubiłem nazywać tę dróżkę sekretną, tak jakbym tylko ja ją znał i spędził w tej okolicy wszystkie lata, począwszy od czasów dzieciństwa.

(więcej…)

„C’est une belle historie”cz.17 Cezanne, UFO i żebrak

Na placu przy Hotel de Ville w Aix de Provence gwarem głosów oznajmiają swój byt kawiarenki, akordeonista z miną zadowolonego życiem przechadza się w jakby zaczarowanym cieniu platanów, grając skoczne, francuskie melodie. Po chwili znika, na jego miejscu zaś pojawia się Hiszpan w okularach i czarnej koszulce, siadając na murku i wyjmując z futerału swój nieco kosmiczny instrument.

(więcej…)

„C’est une belle historie”cz.16 Goniąc za …

Niegdyś tymi uliczkami Aix de Provence przechadzał się Cezanne, wiodąc tu swój samotniczy żywot.  Był upartym i kłótliwym indywidualistą, a poza tym, pedantem do tego stopnia, że numerował wszystkie swoje rekwizyty. W swoim malarstwie próbował dociec istoty utrwalania rzeczywistości na płótnie- pomagała mu w tym góra Sainte-Victorie. I całe szczęście, że był artystą!

(więcej…)

„C’est une belle historie”cz.14 Błogi spokój na winnicy

Wszedłem do campera jak w odwiedziny do dobrego przyjaciela, zastanawiając się, co też mogło się tutaj zmienić. Książeczka do nauki francuskiego leżała obok brzoskwiń, robocza koszulka i spodnie powieszone były na oparciu fotela, alkowa jak zwykle tonęła w chaosie rozwalonej kołdry i dziesiątek innych rzeczy, wszystkie półki były zapełnione nieznanymi przedmiotami. W radiu nadawała stacja Nostalgie, przez otwarte okna zaglądał wiatr.

(więcej…)