Francja
"Opowiadania francuskie"
Podróżowanie jest źródłem inspiracji. Podczas zeszłorocznej wyprawy do Francji codziennie zapisywałem coś w notatniku, a po powrocie zacząłem pisać
Podróżowanie jest źródłem inspiracji. Podczas zeszłorocznej wyprawy do Francji codziennie zapisywałem coś w notatniku, a po powrocie zacząłem pisać
Historia, którą wam opowiem, dzieje się w pięknej i słonecznej krainie, gdzie nawet w zimę drzewa nie zrzucają z siebie zielonych płaszczy. Ptaki przez cały rok radośnie śpiewają w ich koronach, a zwierzęta tańczą wokół pni. Pełna wzgórz kraina jest oazą spokoju, ciszy i miłości, nad którą rozciąga się bezchmurne, lazurowe niebo. W przycupniętych na licznych wzniesieniach kamiennych miastach żyją ludzie mądrzy i odważni, gotowi w razie potrzeby poświęcić się dla innych i bronić swej ukochanej Ojczyzny Słońca.
Historia, którą wam opowiem, działa się dawno temu – tak dawno, że zapomniano nawet o tych, którzy ją niegdyś opowiadali przy blasku ogniska. Ludzie przeminęli, drzewa się zestarzały, przetarto nowe szlaki – pozostało jedynie to samo słońce, wciąż świecące nad nami.
I opowieść…
Pierwsze ogarnia mnie oszołomienie. Stojąc na środku wąskiego mostu Marienbrucke, gdzie 96 metrów niżej płynie górska rzeka, doznaję wstrząsu. Czuję się, jakbym z miejsca stał się jednym z tych charakterystycznych bohaterów filmowych, którzy przemierzają tereny dalekiej i magicznej kraina, nawet nie zatrzymując swego konia przy takich dziwach, gdyż można je spotkać właściwie co krok.
Zapada zmrok. Gwiazdy pojawiają się na niebie. Robi się chłodno. W Grębocinie gromadzą się tłumy. Przyszli, żeby zobaczyć. Na własne oczy. Przyszli, żeby poczuć. Przeżyć Mękę Pańską jako coś prawdziwego, głęboko wewnętrznego i dziejącego się tu i teraz. Płoną pochodnie. Żołnierze niecierpliwie przestępują z nogi na nogę. Przyszedł czas.
Na jednej z głównych ulic Florencji uliczny artysta maluje Mona Lisę. Robi to na chodniku, siedząc i pochylając się nad nim jak nad płótnem. Ulicą płynie tłum ludzi. Ktoś zatrzyma się, popatrzy, wrzuci monetę, pójdzie dalej. Inni przejdą obok, nie odrywając się od wyznaczonego wcześniej celu. Niektórzy zatrzymają się i zatracając poczucie czasu, będą podziwiać dzieło, które powstaje na ich oczach.
Parking przy autostradzie. Czekając na jedzenie spotykam pierwszą, małą fankę naszych rudych smoków. Dziewczynka najpierw podchodzi z pewną bojaźnią, później coraz śmielej zaczyna głaskać uśmiechające się do niej psy, najwidoczniej zadowolone z okazywanego im uwielbienia.
Dziękujemy za spotkania w dniu dzisiejszym, za Wasze recenzje po przeczytaniu naszych książek. Cieszymy się także z kolejnych nowych czytelników.
Czasem rzeczy zrzucają swoje cienie, ścieka z nich cała materia i objawiają się takimi, jakimi są. Poeta jest podobny rzeźbiarzowi, który zamienia bezkształtną bryłę kamienia, odłupując z niej wszystko, co niepotrzebne i zamieniając w piękną postać. Napisałem ten wiersz, kiedy byłem w Londynie: usiadłem na ławce w National Gallery i napisałem parę zdań, zatrzymałem się w Hyde Parku, napisałem parę zdań. Musiałem się zatrzymać, by przez szum codzienności doszedł do mnie głos mnie samego.
(więcej…)
Mieszkałem 10 km od Hagi, w uroczym domu – pokrytym strzechą, nowoczesnym w środku. Rano, mimo zmęczenia, budziłem się kilka minut przed nastawionym alarmem. Schodziłem na dół, na śniadanie, rodzice mojego hosta już czekali w kuchni. Ona stała przy tosterze, on czytał gazetę z nałożonymi na nos okularami. Witali mnie. Z głośników jak uderzenia dzwonów do moich uszu docierały dźwięki „Requiem” Mozarta. Był piękny, ciepły, słoneczny marcowy poranek, ptaki śpiewały za oknem.