Stało się to niespodziewanie. W ostatniej chwili wysłałem zgłoszenie, namówiony przez kolegę. Było to trochę przypadkowe, ale myślę, że musiałem tam być: w piątkowy wieczór, w hali sportowej w Grębocinie śpiewać do późna w nocy kanony Taizé, wpatrzony w kołyszący się blask świec.
Zgromadziliśmy się w hali sportowej. Wraz z kolegami usiedliśmy z przodu. Usłyszałem dźwięki gitary i skrzypiec, chór zaczął śpiewać. Początkowo słuchałem, nie chcąc otworzyć ust, trochę bojąc się brzmienia mojego własnego głosu.
Potem się odważyłem. Wraz z resztą zgromadzonych śpiewałem, adorując Jezusa. Powtarzająca się melodia i słowa pieśni sprawiały, że wyciszałem się i zdawało mi się, że słyszę bicie własnego serca.
Śpiew niósł nas, grupę wędrowców ze świecami w rękach. Doświadczałem tego niezwykłego poczucia wspólnoty.
Gdy wróciłem, razem z mamą usiadłem przy pianinie i śpiewaliśmy dalej kanony.
Mikołaj Wyrzykowski, Grębocin 23-25.05.2014
Zdjęcia: Łukasz Jabłoński ( wielkie dzięki
W czasie naszego projektu „Francja z pasją” będziemy w Taizé