– Jak ty to wszystko opiszesz? – zadaje mi ważne pytanie tata, lecz zaraz milknie, wchodząc w kolejny ostry zakręt.

Nie tylko tata, ale również i mama niewiele mówi, co naprawdę nieczęsto się zdarza. Jej milczenie ma jednak dwa uzasadnienia.

Premiere, droga, choć asfaltowa, pomieścić może jedynie jeden samochód, a więc wciąż trzeba się wymijać. Na dodatek o barierkach nikt tutaj nie pomyślał, z największą ostrożnością jedziemy, więc na skraju przepaści, nie zagryzamy jednak paznokci, gdyż….No właśnie.

DSC_0555-K

DSC_0559-K

DSC_0560-K

Seconde, mamy szeroko otwarte oczy i nosy przyciśnięte do szyb, zachwycając się rozciągającym się dokoła krajobrazem. Na prawo łagodnie opadają zielone wrzosowiska których czasem jakby dla nieodgadnionego kaprysu wyłaniają się białe zęby skał.

DSC_0561-K

Ja zaś czekam na kolejny zakręt i niecierpliwie wychylam głowę przez okno, gdyż wtedy jak za dotknięciem magicznej różdżki niespodziewanie i jakby tylko na chwilę przed moimi oczami materializują się rajskie zatoki, nad którymi pochylają się brązowe masywy skalne.

DSC_0575-K

Czuję się wolny jak ptak, który szybuje ponad Les Calanques i zdumiewa się tym, co widzi, nie zwracając za bardzo uwagi na tor swojego lotu- wie bowiem, że choć skrzydła mogą go zanieść gdziekolwiek, pewnie powróci tutaj jutro i pojutrze, uczyni z tego lotu swą niezwykłą codzienność. Podobnie ja, w takich momentach wiem, że Bóg naprawdę jest cudotwórcą, a ja mam wielkie szczęście mogąc odkryć drogę szczytów, czyli Routes Des Cretes, biegnącą do La Ciotat do Cassis.

Tutaj jedziemy, zjeżdżamy z górki, zaraz potem podjeżdżamy, wykonujemy ostre zakręty na drodze bez barier, widzimy lazur morza i szmaragd zatok, zróżnicowane pola winorośli, mijają nas pięknie odrestaurowane, kultowe Citroeny 2CV…

DSC_0627-K

Zatrzymujemy się w zatoczce na Routes des Cretes, obok dwóch samochodów. Otwieram drzwi, psy wyskakują. Prowadzę je, by usiąść na kamieniu, gdzie rodzice zaczęli już przygotowywać kolację. To naprawdę romantyczne miejsce na kolację- próbuję uwolnić wszystkie zmysły i poczuć to miejsce całym sobą.

DSC_0629-K

Biorę do ust kawałek chleba, wpatrzony przed siebie, prawie nie mrugając. Parę metrów od moich stóp ziemia urywa się i stromo opada ku jasnej plaży – gdy lekko się wychylam, widzę białe bałwany fal roztrzaskujące się o przybrzeżne skały.

DSC_0682-K

W leżącym w dole Cassis zapalają się ogniste latarnie, ciemność niechętnie zstępuje na ziemię, żegnając zachodzące słońce, przeglądające się na wietrze, pierzaste chmury wędrują nad szczytami gór, formując serca. Posiłek dobiega końca, sen woła mnie gdzieś z oddali.

DSC_0600-K

Kolacja w chmurach. Od takich właśnie kaprysów rozpoczyna się droga do spełniania wielkich marzeń. Nie możemy stąd odejść bez pamiątkowego zdjęcia.

DSC_0621-K

Prosimy o to Anglika, który właśnie oparł swój rower o skałę. Bierze do ręki aparat, my w tym czasie siadamy razem z psami na skraju przepaści, wpatrzeni w gasnącą urodę tego dnia.

-„Cheese!”- woła Anglik do naszych pleców.

Wracamy. Blade światła samochodu nieco rozrzedzają ciemność. Przez drogę przechodzi kuropatwa, a za nią drepczą jej małe.

Mikołaj Wyrzykowski

Wspomnienia francuskie 2013