Zimowy obiad po angielsku

Kuchnia angielska jednak istnieje. Bubble&Squeak to tradycyjne danie angielskie, serwowane w barach, szkolnych stołówkach i wszędzie, gdzie tylko się da. Idealne na angielską pogodę. Przygotowuje się je z resztek z poprzedniego dnia: ziemniaków, cebuli, kapusty i mięsa. Już sama nazwa jest pociągająca: podobno oddaje dźwięki trawiącego żołądka. Bubble&Squeak, brzmi super, co nie?

(więcej…)

"Chodźmy dalej"

Czasem rzeczy zrzucają swoje cienie, ścieka z nich cała materia i objawiają się takimi, jakimi są. Poeta jest podobny rzeźbiarzowi, który zamienia bezkształtną bryłę kamienia, odłupując z niej wszystko, co niepotrzebne i zamieniając w piękną postać. Napisałem ten wiersz, kiedy byłem w Londynie: usiadłem na ławce w National Gallery i napisałem parę zdań, zatrzymałem się w Hyde Parku, napisałem parę zdań. Musiałem się zatrzymać, by przez szum codzienności doszedł do mnie głos mnie samego.
(więcej…)

Muzeum, róża i parasolka – "Wandering in London" cz.6

Bogactwo muzeów. National History Museum, Science Museum, British Museum…można tam wejść, jak statek wpływający na nieznane wody, i odkrywać, szerzej otwierać oczy, zadziwiać się. Odsłaniać przeszłość, rozpoznawać teraźniejszość, próbować odgadnąć przyszłość. Po kilku godzinach spędzonych w muzeum czuję się trochę zmęczony, przytłoczony, oszołomiony, jakbym nie spał przez trzy dni – mam wrażenie, że mózg zaraz po prostu mi eksploduje. Otwieram wtedy drzwi i wychodzę odetchnąć świeżym powietrzem.

(więcej…)

O magicznych wróżkach – "Wandering in London" cz.3

Tutaj nie chodzi już więcej o stare mury, chodzenie po zabytkowych salach i podziwianie złotych talerzy, nie chodzi o zaliczenie miejsca i pójście dalej. Staram się być blisko -przeżywać. Kiedy coś naprawdę mi się podoba, przystaję na chwilę. To działa jak zaklęcie. Nie spieszę się. Zatrzymuję ten obraz. To uczucie. Oswajam je. I zabieram ze sobą w dalszą drogę.

(więcej…)

Dzień z życia przechodnia – "Wandering in London" cz.2

Rano wsiadam do metra. Zajmuję miejsce i tak jak reszta pasażerów rozkładam gazetę. Na kolejnych przystankach słychać tylko szelest przewracanych stron. Niektórzy patrzą się w przestrzeń, inni słuchają muzyki, ktoś rozmawia przez telefon. Minęła już poranna godzina szczytu, więc siedzimy spokojnie. Czekamy. Czerpie satysfakcje z tego, że mogę poczuć się jak prawdziwy Londyńczyk, podnosząc głowę znad gazety, gdy zatrzymujemy się na którejś ze stacji. Po chwili powracam do lektury i jakby było to coś, co robię codziennie, zmierzam do centrum Londynu. Tak właśnie rozpoczyna się moja podróż.
(więcej…)