MUN Rodzina w Budapeszcie 17-19.03.2016

Pamiętam do dziś, jak na moim drugim MUNie w Holandii, w Leiden, razem z moim hostem, Guusem, śpiewaliśmy wieczorami w drodze do miasta. Śpiewaliśmy, jadąc rowerami, głównie jedną piosenkę. „Jedyny koncert we wschodniej Europie w tych czasach”, opowiadał Guus. Chodziło o koncert Queen w Budapeszcie, na którym Freddy Mercury zaśpiewał węgierską pieśń „Tavaszi szel vizet araszt”. Co prawda czytając tekst zapisany na dłoni, ale jednak… Ta piosenka stała się wtedy motywem muzycznym tamtego MUNa. Nigdy nie wpadłbym na to, że dwa lata później pojadę na MUNa do Budapesztu. (więcej…)

Kilka słów o Lemunie 2015

„Rowery poprowadzą cię, dokądkolwiek będziesz chciał”, powiedzieli mi znajomi z Holandii, „Możesz nawet nie wiedzieć, dokąd chcesz jechać, a rower cię poprowadzi”. To prawda. Wsiadłem na rower i ponownie jeździłem ulicami Leiden. A jest dużo ulic, przypadków oraz okazji, by się zagubić w tym mieście kanałów i świateł.

(więcej…)

ToMUN – sprawa rodzinna

  Munowa rodzina nie należy do tych normalnych. Parę lat temu uważałbym, że to co najmniej dziwne, jeśli ktoś w normalnej rozmowie jednego z wieczorów użył słów „You have the floor, delegate”. Albo gdybyśmy przez trzy dni mieli rozpoznawać siebie nie po imionach, ale krajami: takimi jak Togo, Szwajcaria czy (najlepsza!) Północna Korea. Parę lat temu, zanim pojechałem na pierwszego MUN-a, nie rozumiałem też legendy o zabójczych (dosłownie!) czarnych żelkach. Kiedy też po raz pierwszy jechałem rockowym busikiem do Holandii, nie spodziewałem się, że kiedyś MUN odbędzie się u nas. W Toruniu. Naprawdę.

(więcej…)

Dzień w Hadze

Jest piękny poranek – ciepły, rześki i słoneczny. Ptaki śpiewają, kwiaty kwitną. Pośród wielu ludzi spieszących do pracy czy do szkoły, jedziemy rowerami, dopiero ucząc się odnajdywać naszą drogę, jak małe dzieci pragnące posmakować wszystkiego, co napotkają. Mijamy piękne kamienice z ozdobnymi portalami, cegłami układającymi się w wyrafinowane wzory, wieżyczkami, posągami. Gubimy się, raz po raz,nie wiedząc, jak dotrzeć do celu ani jak wrócić. Wszystko jest wspaniałe, jednak wygląda tak samo. Jak wielki, piękny labirynt.

(więcej…)

"Podróż"

Zostali wezwani na miejsce w godzinie, której nikt się nie spodziewał. Spakowali prędko najważniejsze rzeczy do swoich walizek: wspomnienia, nadzieje, korowody wszystkich dni, które za sobą ciągnęli, niczym pociągi towarowe, które z głośnym stukotem kół jadą w mglistą przyszłość. Zapadał wieczór, ciepły i gęsty od kłębiących się ciemności. Latarnie świeciły nienaturalnym blaskiem na rogach ruchliwych ulic, jak gwiazdy niedbałym ruchem ręki strącone na ziemię.

(więcej…)