Le Castellet to miasteczko artystów. Dowiedziałem się tego podczas jednego ze słonecznych dni kończących lipiec, kiedy to poczułem palącą potrzebę odwiedzenia go po raz drugi. Zostawiliśmy samochód na poboczu Montee du Chateau i wspięliśmy się do miasteczka mniej uczęszczanym, wąskim przejściem z wyszczerbionymi ze starości schodkami- polubiłem nazywać tę dróżkę sekretną, tak jakbym tylko ja ją znał i spędził w tej okolicy wszystkie lata, począwszy od czasów dzieciństwa.

Było wczesne przedpołudnie, pora dnia, kiedy zaspani i nieprzytomni ludzie wychodzą ze swoich domów, witając słońce i lazurowe niebo, tym samym powracając do życia.

DSC_0144-1

Razem z Królową Rudych Smoków i dwóją psów, zagłębiłem się w uliczkach Le Castellet, które nie miały początku ani końca i którymi spacerowałem nie po, by gdzieś dotrzeć, ale dla samej przyjemności spacerowania.

DSC_0138-1

Początkowo może się wydawać, że to typowe miasteczko nastawione na turystów. Nie brakuje tutaj różnego rodzaju butików z pamiątkami, prowansalskimi krajobrazami, tabliczkami czy zabawkami, nie brakuje również samych turystów, zmęczonych ciągłą wspinaczką aż do zamku, którzy w białych kapelusikach z aparatami w rękach ocierają pot z czół, popijając sprzedawany gdzieniegdzie kolorowy, orzeźwiający napój granita.

Wystarczy jednak rozejrzeć się uważniej, zamrugać kilka razy oczami, zajść w jedną z uliczek odchodzących od placów z restauracjami, zaczekać chwilę, aż przejdą turyści będzie można zobaczyć to – co mi się udało dostrzec dopiero za drugim razem.

DSC_0157-1

Ukażą się w wam wtedy liczne atelerier artystów: malarzy, rzeźbiarzy, muzyków, Zgłębi swego sklepu uśmiechnie się do was Francuz oferujących bogactwo przypraw, tworząca na ulicy malarka / Nicole Bessaud/ powie wam, że dzieło sztuki jest odbiciem, lustrem artysty, mężczyzna sprzedający oliwki polubi was choćby dlatego, że jesteście Polakami, bo mieszkający tutaj Polacy i to bardzo mili ludzie,jak sam mówi.

DSC_0179-1

Będziecie mogli przymierzać białe, prowansalskie koszule i sukienki powiewające na wietrze, zajrzycie pewnie również do cukierni, gdzie zachwycą was kaczki, kotki i marcepanowe, ręcznie robione pieski, które sprzedaje pani z uroczym chihuahua na kolanach.

DSC_0243-1

Jeśli będzie wam sprzyjało szczęście, schodząca w dół od kościoła ulica, na której Hiszpan z Barcelony gra na kosmicznym instrumencie Hang, zaprowadzi was do magicznego miejsca- perfumerii, która, tak jak i mnie, oczaruje was zapachami i tym, na czego poznanie czekaliście, ale do tej pory nawet nie przyszło wam to na myśl.

Mikołaj Wyrzykowski

Wspomnienia francuskie 2013

DSC_0254-1