Camino de Santiago inspiruje mnie od paru dobrych lat, splatając drogi rzeczywiste z tymi poetyckimi: to nimi maszeruję, na nich się gubię i odnajduję. Przez czerwiec i lipiec tego roku miałem szczęście mieszkać u celu moich wędrówek, czyli w samym Santiago de Compostela. Przeszedłem więc Camino, teraz Camino przechodziło przeze mnie. Zostawiało słowa, ja je zbierałem.
Wierzę, że konkretne wiersze mogą powstać jedynie w określonym miejscu i czasie, inaczej uczucia uciekają. Czy można nad tym zapanować? Nie, jedynie wyjść naprzeciw, dać się poprowadzić, spotkać; i rozmawiać tak długo, aż cała droga stanie się jednym spotkaniem.
O ile wszystko to było realne, te słowa próbowały więc oddać pewien czas i pewne miejsce, w którym się znalazłem. Patrząc na nie z pewnej odległości, zastanawiam się niekiedy, kto je pisał – bo wiersze zawsze są pisane przez kogoś innego. I przychodzi jeszcze inne pytanie: dokąd dalej?
Zapraszam do pobrania tutaj