Tutaj nie chodzi już więcej o stare mury, chodzenie po zabytkowych salach i podziwianie złotych talerzy, nie chodzi o zaliczenie miejsca i pójście dalej. Staram się być blisko -przeżywać. Kiedy coś naprawdę mi się podoba, przystaję na chwilę. To działa jak zaklęcie. Nie spieszę się. Zatrzymuję ten obraz. To uczucie. Oswajam je. I zabieram ze sobą w dalszą drogę.

Londyn to ogromne miasto. Codziennie wstaję z łóżka i zastanawiam się, w którą stronę pójść. Jestem wolny. I próbuję sobie z tym poradzić.

Poszedłem do Tate Britain, galerii cieszącej się największą kolekcją dzieł JMW Turnera, a stamtąd, na pieszo oczywiście (najlepszy sposób, aby poczuć bicie serca miasta, jego tętno, rytm), do Hyde Parku. Z powrotem, jak przed kliku dniami, świeciło słońce. Kierowałem się do Speaker’s Corner, gdzie każdy może wyrazić swoje zdanie, nie obrażając przy tym królowej. Niestety, Speakers Corner był remontowany i nikt nie mógł wyrazić tam własnego zdania. Ale mniejsza o to.

W moim spacerze nie był ważny Hyde Park, ani też sam spacer. To był tylko impuls, tak jak dzwonnik musi pociągnąć za sznur, by odezwały się dzwony. Na głównej ścieżce spacerowej nie brakuje ławek, a ja siadałem na niektórych, tknięty nagłym przeczuciem, iskrą – słyszałem wtedy coś jakby pojedynczy dźwięk podczas muzycznej improwizacji i chciałem za nim podążyć. Jakby jakaś maleńka, niewidoczna dla oka postać pukała mnie w ramię i szeptała coś do ucha. Wyjmowałem notes, długopis i lekko zmarzniętymi dłońmi pisałem (a raczej bazgrałem) to, na co wpadłem w czasie drogi. W ten sposób dotarłem do pomnika Piotrusia Pana w Kensington Gardens.

peter-pan-1

 

 

Właśnie w tych okolicach JM Barrie pisał słynna sztukę, w tym parku również możemy zobaczyć Johny’ego Deppa w cudnym filmie „Marzyciel”, który opowiada właśnie historię autora „Piotrusia Pana”. Pomnik stanął już w 1905 roku, a JM Barrie nakazał postawić go w jedną noc tak, aby dzieci sądziły, że został tutaj przyniesiony przez wróżki.

Nieodłączną towarzyszką Piotrusia Pana była wróżka Dzwoneczek. My również potrzebujemy magicznych wróżek, które nadają barw życiu, przynoszą światło i uśmiech. Jeśli ktoś zapyta mnie, jak czuję się w Londynie, odpowiem, że świetnie. Brakuje mi tylko paru osób.

 

Mikołaj Wyrzykowski

zapiski z Londynu

wiewiórka-1

wróżka-1