Czasem rzeczy zrzucają swoje cienie, ścieka z nich cała materia i objawiają się takimi, jakimi są. Poeta jest podobny rzeźbiarzowi, który zamienia bezkształtną bryłę kamienia, odłupując z niej wszystko, co niepotrzebne i zamieniając w piękną postać. Napisałem ten wiersz, kiedy byłem w Londynie: usiadłem na ławce w National Gallery i napisałem parę zdań, zatrzymałem się w Hyde Parku, napisałem parę zdań. Musiałem się zatrzymać, by przez szum codzienności doszedł do mnie głos mnie samego.

Chodźmy, chodźmy dalej w kwiaty i zieleń ogrodów

wędrujmy tak, bez kompasu, nie znając dnia ani roku

jesteśmy już blisko celu, ale czy ktoś wie

czy ktokolwiek powie, jaki jest nasz cel?

.

„Popatrz tam, na ten zamek obracający się w ruinę

może zatrzymamy się, odpoczniemy chociaż chwilę?”

„Nie teraz, lepiej nie, to nie jest dobry czas

pośpieszmy się, zaraz nie będzie tutaj nas”

..

„Ale zobacz, na wzgórzu stoi człowiek w kapeluszu

stamtąd też śpiew słowika dochodzi do mych uszu”

„Nie idźmy tam, naprawdę nie wiem, czy warto

zbliżymy się, on pewnie zagra nieczystą kartą”

Już dawno powinniśmy pójść w inne strony, po prostu

ale los nas złączył, a my nie zmieniamy kolei losu

Czy szczęśliwi, nieważne, idziemy dalej tą drogą

nie pytajcie, szczęście to takie dziwne słowo

….

Byliśmy tylko liśćmi porwanymi przez obcy wiatr

po roku przyniósł nas z powrotem, bez zysków czy strat

lecz było za późno, same sny nam zostały

I mogliśmy tylko iść, wciąż iść dalej

Mikołaj Wyrzykowski

Londyn, 16.02.2014

DSC02321-1

DSC02355-1