Przed wyjazdem na Camino zastanawiałem się, czemu tak wielu blogerów i podróżników (właściwie wszyscy!) w podstawowym ekwipunku na pielgrzymkę poleca zabranie zatyczek do uszu. To prawda, będziemy spać razem w salach, ale nie przecież nie może być tak źle… Otóż jest źle. Trudno. A czasem nawet ciężko.
Są dwa tryby drogi św. Jakuba, które wydają się wyglądać następująco: maszerujesz cały dzień, a potem całą noc chrapiesz. W czasie wędrówki można usłyszeć historie o legendarnych pielgrzymach – chrapaczach, którzy są postrachem każdego albergue.
Przez jakiś czas posądzano mnie o bycie jednym z nich.
To oczywiście nieprawda. Ja tej nocy posądzałem o to Anię (wybacz!), która z kolei oskarżała kogoś innego. Prawda jest taka: w naszym drugim albergue, czyli w Aviles, nocował chór chrapaczy. Nigdy w życiu nie słyszałem czegoś podobnego. Brzmieli jak zwierzęta o ogromnych płucach, z których ktoś powinien stworzyć orkiestrę dętą i wędrować ulicami Nowego Orleanu (kondolencje dla Nowego Orleanu). Nieprawdopodobne.
Taka noc jest jednym z wyjątkowych przeżyć na Camino. Dlatego też warto dołączyć się do reszty i wziąć zatyczki do uszu.
Mikołaj Wyrzykowski