Aby zwiedzić Rzym, potrzeba przynajmniej tygodnia. Aby dobrze go poznać, potrzeba o wiele więcej. Ostatnio udało mi się wyjechać na krótki weekend do Wiecznego Miasta – to znaczy, spędziłem w nim zaledwie jeden pełny dzień. Czy udało mi się wszystko zobaczyć? Nie. Czy w pełni wykorzystałem ten czas? To na pewno. Opowiem Wam więc trochę, co zrobić w Rzymie w zaledwie jeden dzień.
Na początku możemy być przerażeni: nagle stajemy twarzą w twarz z kolebką europejskiej kultury, której każdy zaułek jest żywą historią. Jesteśmy więc przerażeni, przytłoczeni, oszołomieni. Kompletnie nie wiemy, co zrobić, siadamy więc na ławce, spędzamy kilka godzin na myśleniu, później włóczymy się trochę ulicami, aby w końcu pójść na pizzę.
Proponuję inny scenariusz.
Po pierwsze, lepiej nie kończyć na pizzy, która jest specjalnością Neapolu i w Rzymie dostaniecie wersję rzymską o dziwnym, kruchym cieście. Spróbujcie lepiej czegoś innego. Ale zacznijmy od początku: musicie przede wszystkim sprawić sobie mapę miasta, bez niej nigdzie się nie ruszajcie. Takie mapki można znaleźć dosłownie wszędzie (moja leżała dosłownie na ulicy). Nie korzystajcie więc z GPS w telefonie. Rzymska tradycja wymaga spacerowania z nosem w mapie, gubieniu się i odkrywaniu cudów za każdym razem, gdy podnosimy wzrok. To tak na dobry początek.
Teraz przejdźmy do planu. Jeśli przyjeżdżacie do Rzymu, swoje odkrywanie starożytności zaczniecie od dworca Roma Termini. Nie zatrzymujcie się tam, aby zastanowić się, dokąd pójść. Z własnego doświadczenia wiem, że lepiej nie myśleć nad każdym krokiem. Po prostu idźcie.
O poranku skierujcie się więc na Piazza del Popolo, na środku którego stoi egipski obelisk przeniesiony tu w XVI wieku z Circus Maximus. Sam plac był aż do połowy XIX wieku miejscem publicznych egzekucji. Zobaczycie tutaj schody, które wspinają się na górujące nad placem wzgórze. Wejdźcie na nie, a odkryjecie tchnący spokojem, piękny park otaczający Villa Borghese. To zielona oaza w sercu Rzymu, idealna na lekkie rozpoczęcie dnia. Gdy już nacieszycie się jej alejkami, zejdźcie na dół, aby usiąść (oczywiście wśród tłumu turystów) na Schodach Hiszpańskich. Niedaleko znajduje się Antico Caffe Greco, otwarta w 1760 słynna kawiarnia, w której bywali tacy artyści, jak Goethe, John Keats, Mickiewicz, Sienkiewicz… Jeśli będziecie mieli ochotę coś zamówić, uważajcie tylko na ceny.
Lepiej po prostu przejdźcie dalej, kierując się do serca rzymskiej starówki. Gdyż już dotrzecie do fontanny di Trevi czy Panteonu, schowajcie mapę. W Rzymie działa jedna zasada: bardzo trudno jest się dostać tam, gdzie planujesz się dostać. Jest trudno do tego stopnia, że wydaje się, jakby nawet same ulice działały nam na złość. Lepiej trochę pobłądzić, wtedy trafisz we właściwe miejsca.
Błądźcie więc, a traficie na Piazza Navona, usłyszycie krzyki sprzedawców na rynku na Campo di Fiori, będziecie mogli zadrzeć głowę wysoko, stojąc na środku Panteonu i wrzucicie monetę do Fontanny di Trevi, wspomagając finansowo Wieczne Miasto (w dniach szczytu turystycznego carabinieri wyciągają stamtąd kilka tysięcy euro). Nie zapomnijcie też spróbować espresso: wejdźcie do jakiejś małej kawiarenki i, stojąc przy barze (cena jest inna niż przy stoliku), kilkoma łykami wychylcie espresso. Jest wspaniałe, gęste, o aromacie czekolady i orzechów.
Po południu przejdźcie się brzegiem Tybru aż do Bocca della Verita: jeśli macie wystarczająco dużo czasu, stańcie w kolejce, aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęci z dłonią w Ustach Prawdy; jeśli nie, skierujcie się dalej, do Forum Romanum. Kolejki są tutaj wszędzie, dlatego też w planie na jednodniowy Rzym nie mówię o Watykanie, który wymaga przynajmniej kolejnego dnia.
Słońce powoli będzie zniżać się ku horyzontowi, kładąc się na dachach Rzymu łagodnym, pomarańczowym blaskiem. Wejdźcie na Forum Romanum i następnie na wzgórze Palatyn, by podziwiać zachód słońca z widokiem na panoramę miasta. Tutaj możecie w końcu odetchnąć po całym dniu szalonego marszu. Ja usiadłem i przez długi czas po prostu obserwowałem wydłużające się cienie, słuchałem zapadającej ciszy, w której Wieczne Miasto uspokajało swój oddech. To właśnie ta chwila zawiera w sobie wielkie piękno. Nie śpieszcie się, nie straćcie jej zbyt szybko.
Koloseum robi największe wrażenie z zewnątrz i zwłaszcza nocą, gdy jest oświetlone. Podobnie Piazza Navona, Fontanna di Trevi i pusty plac św. Piotra, na którym słychać tylko plusk fontanny. Spacerujcie chwilę, chłonąc nocny Rzym, a następnie przejdźcie na drugą stronę Tybru, czy to przez Ponte Sisto, czy przez Isola Tiberina. Czeka tam przepiękna dzielnica Trastevere, która odkryłem dopiero w tym roku: jest cicha, kolorowa i pełna kwiatów, sprawiła że czułem się w Rzymie jak w małym, prowincjonalnym miasteczku. To idealna dzielnica, aby zakończyć dzień w klimatycznej restauracji – oczekujcie tysiąca kelnerów, którzy będą próbowali zgarnąć was z ulicy i wepchnąć do swojego lokalu, ale nie ulegajcie im. Chyba że będą bardzo przekonujący… i nie zamawiajcie pizzy. Ani gelato spaghetti- lody i makaron to złe połączenie, już to wiem.
Jeśli lubicie bez końca włóczyć się i rozmawiać, poznacie Rzym w jeden dzień.
Mikołaj Wyrzykowski