To jedno z najsłynniejszych hiszpańskich tapas, przygotowywane na patelni z oliwą i solą. Podobno w czasie jedzenia pośród znajomych często rozgrywa się „rosyjska ruletkę”: kto trafi na ostrą papryczkę, stawia całej reszcie piwo!

Skąd taka gra? Otóż zwykle papryczki z Padrón charakteryzują się słodkim smakiem o orzechowej nucie. Jednak jakieś 10-20 % produkcji zaskakuje swoją ostrością (siedząc przy stole, od razu widać, u kogo ubiegać się o piwo – fakt potwierdzony). I nigdy nie wiadomo, która zielona papryczka będzie ostra. Stąd słynne galicyjskie powiedzenie: „Os pementos de Padrón, uns pican e outros non”, co znaczy: „Papryczki z Padrón, jedne pikantne, inne nie”.

No dobra, niektórzy upierają się, że są w stanie odróżnić te pikantne bez ich smakowania. Znalazłem wypowiedź producenta, który mówi, że mają one twardszą skórkę, nieco innych kształt i zapach. Sama ostrość zależy od ilości otrzymywanego słońca oraz wody: dla przykładu, roślina może dać więcej pikantnych papryczek, jeśli będziemy zraszać również jej liście, a nie tylko podlewać przy pniu. To by wyjaśniało, w jaki sposób zakonnicy w klasztorze w Herbón byli w stanie wyprodukować z pimientos słoiczek zarówno słodkiej, jak i ostrej konfitury.

Klasztor w Herbón stoi u początków słynnego tapas. Franciszkańscy misjonarze przywieźli nasiona z Meksyku, dziś zaś wiemy, że krajem ich pochodzenia jest prawdopodobnie Boliwia. W XVI wieku pimientos del Padrón pojawiły się więc w Galicji, na początku hodowane wyłącznie przez braci. Później franciszkanie rozdawali nasiona wszystkim sąsiadom, aby zwalczyć głód w czasie wojny domowej w Hiszpanii. Do dziś mieszkańcy Herbón żyją właściwie z hodowli pimientos.

Dziś zielone papryczki hodowane są również w innych regionach Hiszpanii, dlatego, aby je rozróżnić, te pochodzące z Galicji nazywane są Pimientos del Herbón. Jeśli będziecie przechodzić przez te tereny, nie przegapicie rozległych pól uprawnych. Zajrzyjcie wtedy koniecznie do klasztoru w Herbon, gdzie znajdziecie schronisko dla pielgrzymów oraz wyrabianą przez zakonników konfiturę: polecam pikantną, z serem jest wspaniała!