Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu – to zadziwiające, ile rzeczy doprowadziło mnie aż tutaj. Choćby tegoroczne Camino Portugalskie. Podobnie na samej Via Francigena czasem wiele drobnych zdarzeń prowadziło nas do cudownego spotkania lub nieprawdopodobnego przypadku. Tak jakbyśmy byli prowadzeni po nitce do celu.
A teraz dotarliśmy. Dystans 400 km zdaje się z tej perspektywy nierealny. Wszystkie wspaniałe chwile, wszystkie wątpliwości i trudności łączą się teraz w jedna, wielka drogę. Czas to naprawdę dziwna rzecz na szlaku.
Gdyby ktoś mnie teraz zapytał, jak to jest dotrzeć do celu po tylu dniach wędrówki, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Chodziłem jak we śnie po placu św Piotra i bazylice. I jakby przez mgłę, ale rozumiałem. Nie jestem w stanie tego przekazać. Rozglądałem się dokoła i nagle wszystko rozumiałem. Po dotarciu do celu cała droga się rozświetliła.
Jak na razie trudno mi powiedzieć coś więcej Dołączam nasze zdjęcie z Testimonium oraz paszportami pielgrzyma.
Kategorie: Via FrancigenaWłochy