Jeśli macie wystarczająco dużo czasu i wolicie unikać tłumów na Camino, koniecznie weźcie ten wariant pod uwagę w trakcie planowania szlaku portugalskiego. My dowiedzieliśmy się o nim na samym szlaku i stwierdziliśmy: idziemy! W końcu przed wyruszeniem w drogę zupełnie nic nie planowaliśmy.

Caminho da Costa łączy się z Caminho Central w Valenca (albo też, jeśli wolicie iść dalej wybrzeżem przez Vigo, drogi łączą się w Pontevedra), Na granicy portugalsko-hiszpańskiej jeszcze tak tego nie odczuliśmy, ale już w O Porrino oszołomił nas tłum pielgrzymów. Dotarliśmy do albergue wcześnie z racji na rozpoczynający się koło południa upał – mniej więcej od tej godziny powietrze stawało się coraz bardziej duszne aż do późnego wieczora i wędrówka była wręcz niemożliwa. Różnica temperatur na wybrzeżu była wyraźnie zauważalna, gdyż mimo słońca zawsze towarzyszył nam chłodny powiew od oceanu.

W każdym razie, w O Porrinio spotkaliśmy cały przekrój postaci możliwych chyba tylko na Camino. Atmosfera zupełnie odbiegała od spokoju Caminho da Costa. W albergue w Pontevedra, przewidzianym bodaj dla nawet 80 pielgrzymów, czuliśmy się już zupełnie jak w małej, hałaśliwej osadzie. To był jeden z powodów, dla których wybraliśmy Variante Espiritual.

Ale nie tylko – przeczytaliśmy zostawione w schroniskach ulotki, wysłuchaliśmy opowieści pielgrzymów o tej trasie i postanowiliśmy ją wybrać. To tylko jeden dzień drogi dłużej. A my tak czy siak mieliśmy dotrzeć zbyt prędko do Santiago.

Jeśli chodzi o informacje praktyczne, każdy odcinek liczy dwadzieścia kilka kilometrów, a w miejscowościach znajdują się albergue również za sześć euro, jak wszędzie w Galicji. W Armenteira schronisko zostało zbudowane zaledwie na wiosnę tego roku (to malutka miejscowość, przygotujcie się, że nie ma żadnego sklepu), w Vilanova de Arousa znajduje się ono w sali gimnastycznej. Cały szlak jest dokładnie oznaczony.

Pierwsza jego część wiedzie przez pola, wzgórza i lasy eukaliptusowe aż do położonej pośród gór miejscowości Armenteira. Wychodzisz z leśnej głuszy, by znaleźć się pośród domów i ulic – naprawdę czułem się jak pielgrzym, który dociera do celu. A dodatkowo w czasie całej drogi spotkaliśmy zaledwie parę osób. Byłem oczarowany tą ciszą – naprawdę pozwalała ona, by droga była również duchowa.

Dziesięć pierwszych kilometrów za Armenteira to zdecydowanie najpiękniejszy odcinek Camino, jaki do tej pory przeszedłem. Nie znam wszystkich szlaków, ale ten był zachwycający. Dlatego, jeśli tylko macie szansę, wybierzcie Variante Espiritual. Choćby dla tego jednego szlaku.

Nosi on nazwę „Ruta de la Pedra y del Agua” i, jeśli wierzyć jednemu z pielgrzymów, jest tak piękny, że czasem przechadza się nim sam król Hiszpanii. „Droga kamienia i wody” biegnie wzdłuż strumyka, przy którym znajduje się ponad dwadzieścia starych, już nieużywanych młynów wodnych. Ścieżka przedziera się przez zieloną gęstwinę i powalone pnie drzew. Szmer strumyka i niezwykła atmosfera tworzona przez pochylające się nad wodą drzewa sprawiła, że czułem się zupełnie, jakbym przeniósł się do świata celtyckich baśni. Trudno powiedzieć, że wędrowaliśmy na tym odcinku. Raczej spacerowaliśmy. Albo zatrzymywaliśmy się, nie wierząc własnym oczom.

W Vilanova de Arousa możliwe jest popłynięcie łodzią wraz z innymi pielgrzymami, co kosztuje prawie 20 euro za osobę – płynie się historyczną rzeką Ulla, którą ciało św. Jakuba przybyło do Padron i na brzegach której już dawno temu postawiono krzyże ku jego czci. Jeśli nie wybieracie tej możliwości, trzeba pójść 7 kilometrów do Vilanova de Garcia i kupić bilet na pociąg do Padron, który kosztuje około 3 euro. Nie ma możliwości dalszej wędrówki i to jest jedyny minus tego szlaku.

Droga duchowa to piękna natura, czas na przemyślenia i podążanie szlakiem św. Jakuba. Mimo ostatniego odcinka w pociągu zdecydowanie warto wybrać Variante Espiritual. Po co spieszyć się do Santiago? W końcu liczy się Camino 😉