Każda wyprawa ma swoją playlistę – taką, która towarzyszy przy pakowaniu, a później w autobusie opuszczającym lotnisko w nowym kraju… Czasem wystarczy też jedna piosenka, by powiedzieć sobie „A może tam?” i kilka miesięcy lub kilka lat później wyjechać.
Już jakiś czas temu odkryłem Of Monsters and Men, islandzką grupę śpiewającą po angielsku, która zdobyła popularność dzięki singlowi „Little Talks”: raczej każdy go zna, bo przez pewien okres wałkowały go chyba wszystkie radia. Spójrzcie jednak na inne utwory z ich pierwszej płyty:
Charakterystyczne brzmienie i teksty, które przenoszą do innego świata; wideoklipy o baśniowym nastroju, które również zabierają w odległe miejsca, jakby żywcem wziętych z mitów, a nie rzeczywistości… Zacząłem się zastanawiać, czy takie miejsca naprawdę istnieją, a jeśli tak, to gdzie? Czy ta muzyczna kraina to również prawdziwa Islandia, gdzie mógłbym wyjechać?
W czasie, gdy się nad tym zastanawiałem, wyszedł drugi album Of Monsters and Men zatytułowany „Beneath the Skin”, w którym z dalekich światów przenieśli się nad ulice miast, gdzie spotkać można najzwyczajniejszych ludzi. Zobaczcie na tym wideo:
W końcu wyjechałem na Islandię.
Czasem wystarczy podjąć decyzję, kupić bilety i reszta już się ułoży. Czasem może to być tylko jeden bilet, pozostawiona wolna przestrzeń, ogromna przestrzeń oceanu oraz islandzkich pustkowi, która później już się zapełni.
Wylądowałem; jak okiem siegnąć, jałowa, wulkaniczna ziemia ciągnąca się w jedną stronę po ocean, w drugą aż do ośnieżonych szczytów góry. Zanurzyłem się w ten księżycowy krajobraz i magiczne brzmienie Sigur Ros:
Jestem na miejscu. Podróż muzyczna zamienia się w rzeczywistą. I zdaje mi się, że prawdziwe jest to, co usłyszałem parę dni temu w Reykajvik: aby zrozumieć i odnaleźć się na Islandii, oprócz wypraw o własnych nogach przez tę Krainę Lodu i Ognia trzeba również poznać tutejszą muzykę, filmy, literaturę i przede wszystkim islandzkie mity. Wszystko przede mną, a opowiem o tym w kolejnych wpisach!