Spędzić poranek na zwiedzaniu pałacu wersalskiego – od aktualnej wystawy portretów ręki Helène Rigaud, przez komnaty królewskie i sale przyjęć aż do słynnej Galerie des Glaces (tego „miejsca przechodniego”, gdzie można było pokazać się innym dworzanom i nawiązać z nimi krótką pogawędkę) – aby w końcu, w samo południe, wyjść spoza jego murów, stanąć w ogrodach … i marzyć o ogromie.


Tereny przynależące do pałacu wersalskiego rozciągają się na około 800ha i robią wrażenie właśnie poprzez swój ogrom. Zatrzymujemy się na chwilę w tym mikroświecie i mamy dziwne uczucie, jakby nie potrzeba było nic więcej. Jest wiosna, w równych grządkach kwitną kwiaty. W Jardin de l’Orangerie drzewka pomarańczowe i oliwki są wsadzone donice, zaś dalej, za bramami pałacu, widać staw okolony pielęgnowanym trawnikiem, który to z kolei otoczony jest lasem. Opieramy się o balustradę i czujemy powiew ogromu, to znaczy przestrzeni wystarczająco dużej i otwartej, by pozwalała błąkać się naszym myślom między posągami postaci mitologicznych i aż po drzewa rosnące wokół głównego kanału.

Jest to pewien rodzaj wolności, odczuwanej intensywniej zwłaszcza po kilku miesiącach w odosobnieniu, spędzonych w mieście gęsto zabudowanym, a jednocześnie „umartwionym” przez epidemię. Teraz możemy odetchnąć. Tylko znów, czy nie jest to raczej ucieczka od przestrzeni Paryża (tego ślimaka o dwudziestu dzielnicach), do której zdążyliśmy się za bardzo przyzwyczaić? Czy ogrom, który odczuwamy, nie jest raczej ogromem kontrolowanym, a więc pozornym ? Czy wersalska sielanka nie jest paradoksalnie, jako poszukiwanie ideału, kolejnym wyrazem odosobnienia?

Zastanawiamy się nad tym, spacerując i gawędząc. Jak kiedyś, jak w „O północy w Paryżu”:

Marzenie o ogromie ma większą siłę niż analizowanie jego architektury i historii. Oczywiście fakty też są ważne, dlatego możecie znaleźć je TUTAJ. Jednak to spacerowanie przez cały dzień po ogrodach wersalskich, a może ten jeden moment w samo południe, gdy wychodzi się z pałacu, pobudza wyobraźnię, uwalnia ją i, jako przedsmak czegoś ogromnego, pozwala wyobrażać sobie szerzej i więcej cultiver le jardin de Versailles non en lui même, comme un rêve d’immensité.