Tofifest od lat specjalizuje się w kinie niepokornym, które ukazuje społeczne problemy, bierze udział w aktualnych debatach, kwestionuje nasza rzeczywistość. Nie inaczej jest w tym roku, gdzie filmy takie jak Lingui, Zdarzyło się i Matki równolegle są portretami kobiet, które walczą, aby wychować dziecko, lub o to, aby go nie urodzić. Sztuka ma tutaj inna sile, niż ciągle utarczki miedzy nienawidzącymi się grupami – nie próbuje nas przekonać poprzez swoja retorykę, ale pobudza do refleksji poprzez samo przedstawienie pewnej rzeczywistości oraz bohaterów, którzy w niej żyją.


W najnowszym filmie Pedro Almodovara Penelope Cruz gra chyba swoja role życia jako kobieta która, po przelotnym romansie, decyduje się samotnie wychować dziecko. W szpitalu poznaje inna matkę, młodą dziewczynę, z którą polaczy ja więź o wiele bliższą, niż się spodziewała… Te indywidualna problematykę Almodovar wsadza w ramki szerzej problematyki społecznej, a dokładnie pamięci zbiorowej po ofiarach hiszpańskiej wojny cywilnej. Mamy tu wiec cykl życia i śmierci: zabójstwo, odkopanie szczątków, cześć oddawana nieżyjącym i kontynuowanie linii rodzinnej oraz zbiorowej pamięci poprzez kolejne narodziny. W jednej scenie widzimy Penelope Cruz w domu w T-shircie „We all should be feminists”, jednak jest to inny feminizm niz z filmie Audrey Diwan: Almodovar sytuuje akcje swojego filmu w eleganckich madryckich mieszkaniach, gdzie tematy takie jak aborcja czy antykoncepcja nie są poruszane.


L’Évènement natomiast ukazuje te problemy w sposób bardzo dosadny i realistyczny, będąc krótka kronika z życia studentki literatury (film oparty jest na powieści Annie Erneaux), która przypadkowo zachodzi w ciążę i próbuje pozbyć się dziecka we Francji gdzie, jeszcze kilkadziesiąt lat temu, było to karane więzieniem. Dziewczyna chce kontynuować rozpoczęte studia i sięga po wszelkie możliwe sposoby, aby przerwać ciążę. Film ukazuje jej starania krok po kroku, i to ze wszystkimi szczegółami – najbardziej uderza samotność dziewczyny, od której odwracają się właściwie wszyscy bliscy i wszyscy lekarze, powtarzając za każdym razem, ze jest to „jej problem”.
Mamy w tych filmach dwa sposoby ukazania rzeczywistości: jeden grzeczny i ugładzony (mimo momentu wielkiego dylematu Penelope Cruz), drugi do bólu realistyczny, który miejscami ogląda się jak horror. Oba zostały pokazane na Mostra di Venezia w zeszłym roku, wygrał film Audrey Diwan. Ale żeby zrozumieć jego „niepokorność”, warto obejrzeć go równolegle z najnowszym Almodovarem.