Jerzy Hoffman kocha sztukę. Pisał wiersze, dramaty, próbował również z aktorstwem. „Artysta powinien wznosić się ponad podziałami.” – mówi reżyser – „Powinien odkrywać coraz to nowe meandry spraw uniwersalnych, takich jak miłość, nienawiść, żądza władzy. Temu właśnie służy sztuka”.

Wielki polski reżyser jako dziecko został zesłany na Syberię. To tam właśnie doświadczał wszystkiego po raz pierwszy: lubi ludzi Wschodu, ponieważ, jak sam twierdzi, mają oni „szerszą duszę”. Tam również, do tej mroźnej i surowej krainy, ojciec przesłał mu trylogię z Sienkiewicza, sam przebywając na froncie. Pierwszy przyszedł „Pan Wołodyjowski”, potem „Potop”. „Ogniem i mieczem” już nie zostało przepuszczone przez cenzurę.

Jerzy Hoffman zapałał miłością do powieści Sienkiewicza. Na studiach w Moskwie zaczął marzyć o jej sfilmowaniu. Koledzy w niego nie wierzyli, traktowali jego pragnienie jak coś, co szybko przeminie i zostanie zapomniane. Tak się jednak nie stało: dziś nikt nie wyobraża sobie, by świat Sienkiewicza mógł wyglądać inaczej, niż ten przedstawiony na filmie.

Aktorzy byli zmotywowani, by wystąpić w „Panu Wołodyjowskim”. Tadeusz Łomnicki zrzucił 17 kg, nauczył się również jeździć konno od podstaw. Bohdan Chmielnicki bał się natomiast wsiąść na konia: „Jeździć konno umie każdy, ale ty zagraj, że umiesz jeździć!” – powiedział mu wtedy Jerzy Hoffman. Największe problemy były z Danielem Olbrychskim, który miał grać rolę Kmicica w „Potopie”. „Przychodziły do niego anonimowe listy, w których go wyzywano i mu grożono, jednak Daniel nie poddał się i ostatecznie zrobił im na przekór i pokazał, że nikt inny nie mógłby zagrać tej postaci.” – wspomina reżyser. Najpóźniej nakręcone zostało „Ogniem i mieczem”, lecz film i obsada wciąż byli witani z pompą przez wielki tłum zgromadzony na ulicach wielu polskich miast.

Podczas spotkania na festiwalu Tofifest Jerzy Hoffman wspominał, że artysta potrzebuje wielu przypadkowych dróg i spotkań, by osiągnąć swój cel. „Nie życzę wam zdrowia, bo na Titanicu wszyscy byli zdrowi. Nie życzę wam pieniędzy, bo na Titanicu wszyscy byli bogaci. Życzę wam farta!” – śmiał się razem z widownią.

DSC_0381-1

Artysta potrzebuje talentu i farta, to prawda. „Można być jednak wielkim artystą i szują jednocześnie” – podkreślał polski reżyser – „Za każdym artystą kryje się też człowiek. Najważniejsze, to być dobrym człowiekiem”. Jerzy Hoffman spełnił już swoje największe marzenie: przeniósł na ekran „Trylogię” Sienkiewicza. Nie oznacza to wcale końca:: jak sam mówi, jeszcze nie wszystkie marzenia zostały spełnione.

Mikołaj Wyrzykowski

MFF Tofifest, Spotkanie z Jerzym Hoffmanem, 20.10.2014

DSC_0388-1