Noc świętojańska w Santiago de Compostela

Wieczór, wchodzę do starego miasta Santiago przez Porta do Camino. Za mną idzie dwóch Szkotów, jeden z rudą brodą  i w kapelusiku mówi do drugiego: „Słuchaj, tydzień temu byłem w Logrono na fieście. Bawiłem się całą noc jak nigdy i nic nie płaciłem. Poszedłem dalej, w kolejnym maisteczku też była fiesta. Bawiłem się całą noc i nic nie płaciłem. W poniedziałek mam urodziny, a teraz zapowiada sie cały weekend fiesty. Kocham Hiszpanię!”. Popieram go całym sercem.

(więcej…)

Tryb pielgrzyma, czyli jak przetrwać na Camino

Tryb pielgrzyma oznacza zupełnie inne życie. Zupełnie. I trzeba się do tego przyzwyczaić. Wstajemy wcześnie rano, czasem bardzo wcześnie (nawet o 4.30, ale to już osobna historia) i wyruszamy w drogę. Wędrujemy, 5, 10, 15…30 km, są postoje, na kawę, na kanapkę, bez i ze zdejmowaniem butów, aż w końcu docieramy do albergue, na popołudnie i noc próbujemy zadomowić się w mieście. Rano wszystko zaczyna się od nowa.  Mówią, że jeśli już raz zacznie się iść, wejdzie się tryb pielgrzyma, nie można przestać. Wciąż chcemy iść naprzód.

(więcej…)

Camino del Norte. Cały rok do przejścia – Oviedo

Dlaczego Oviedo? Od początku fascynowało mnie Camino Primitivo (niektórzy śmieli twierdzić, że takie camino nie istnieje), które zaczyna się właśnie tutaj. Teraz mogę potwierdzić: primitivo istnieje. My jednak nie wybraliśmy tej drogi, bo choć jest podobno najpiękniejsza, jest też najtrudniejsza. I jeszcze jedno: ma tylko 300 km. A my chcieliśmy przejść 365. Cały rok. Jeden dzień, jeden kilometr.

(więcej…)

Sama droga jest celem (8)

Nie potrafię wyrazić swoich uczuć podczas modlenia się przed grobem św. Jakuba ani uściskania jego figury, podobnie jak nie potrafię wyrazić powodu wyruszenia na Camino. Jeśli czułem satysfakcję z zakończenia szlaku, była to tylko satysfakcja częściowa – bo on się dla mnie jeszcze nie skończył.   Ani tutaj, ani też Czytaj dalej…